„Już u siebie, w domu, w Polsce…”
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości matka Urszula chciała spełniać swą misję w Ojczyźnie. Dlatego założyła nową gałąź urszulanek – Zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego, zwanych urszulankami szarymi.

Polskie urszulanki, aby lepiej służyć odrodzonej Rzeczpospolitej, postanowiły zjednoczyć wszystkie dotąd autonomiczne domy pod jedną władzą centralną. W 1919 roku utworzyły w Krakowie Unię Urszulanek Polskich z matką Ignacją Szydłowską jako przełożoną generalną. Do tej kongregacji pragnęła dołączyć ze swoją wspólnotą matka Ledóchowska. Pierwsze rozmowy prowadzone przez nią w Polsce, jesienią 1919 roku, zdawały się potwierdzać obrany kierunek, ale na początku 1920 roku nadzieje na unię zostały rozwiane: „Matka Ignacja napisała, że po rozważeniu sprawy z radą generalną doszły do przekonania, iż nie mogą nas przyjąć do swej Kongregacji. (…) Jednym słowem, rozbrat kompletny”.
Postanowiłam sama sobie radzić
Matka Urszula boleśnie przeżyła taki obrót sprawy.

Rozpoznała w tym jednak wolę Bożą. Podbudowana radą brata Włodzimierza, postanowiła starać się o utworzenie nowego zgromadzenia urszulańskiego. „Trzeba teraz odważnie zabrać się do pracy. Przede wszystkim musiałyśmy uregulować naszą sytuację zakonną, która wciąż jeszcze opierała się na pozwoleniach wyjątkowych, danych przez Piusa X. A ponadto poszukać pola pracy w Polsce. Po długoletnim wygnaniu tam teraz musimy swoje Zgromadzenie przenieść, tam je rozwijać”. Urszula rozpoczęła starania o kupno „małego majątku ziemskiego, dokąd byśmy mogły z polskimi dziećmi przyjechać i gdzie mogłybyśmy prowadzić zarówno ochronkę dla naszych, z Danii przywiezionych dzieci, jak i szkołę gospodarstwa domowego dla polskich panien. Nie można było liczyć na to, żeby ktoś w Polsce zwrócił się do nas z propozycją pracy. Zorientowałam się, będąc w kraju, że patrzą tu na nas z pewnym niedowierzaniem. Postanowiłam sama sobie radzić”. Trudności ze znalezieniem domu rozwiązała bł. Teresa od Dzieciątka Jezus, do której po niepowodzeniach z zakupem gruntu zwróciła się matka Urszula w błagalnej nowennie. „Dnia 11 lutego 1920 roku, w święto Matki Boskiej z Lourdes, Pniewy zostały kupione”. Były to dwie sąsiadujące ze sobą posesje w Lubocześnicy pod Pniewami, w powiecie szamotulskim, w Poznańskiem. „Ale jak się kupuje, trzeba i płacić”.
Matka Ledóchowska podjęła więc znów cykl konferencji w Skandynawii. Niestety, pierwsze odczyty nie przyniosły spodziewanych dotacji. W końcu w Kristianii (dzisiejsze Oslo) podeszła do Urszuli matka jednej z uczennic z Aalborga, pani Stolt-Nielsen, żona norweskiego armatora oraz filantropa, wówczas konsula w Danii, który ofiarował potrzebne dwadzieścia tysięcy koron. Tak uradowało to Matkę, że na pamiątkę tego wydarzenia zdecydowała, że nazwie zakład pniewski imieniem św. Olafa, króla Norwegii, który zjednoczył kraj, utrwalił w nim chrześcijaństwo i został uznany patronem Norwegii. W ten sposób matka Ledóchowska, jej siostry i polskie sieroty mogły wrócić do Polski. Pozostała jeszcze sprawa uregulowania stosunków zakonnych.
Zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego

W dniu swoich 55. urodzin matka Urszula wyjechała z duńskiego Aalborga do Rzymu, gdzie spotkała się jeszcze ze swoją, już chorą, siostrą Maria Teresą (zmarła w 1922 roku) i starała się przez osiem tygodni o pozytywne rozwiązanie sytuacji swojej wspólnoty. W rozstrzygnięciu prawnych komplikacji pomógł jej brat Włodzimierz, który doszedł do wniosku, że należy poprosić, aby erekcja kanoniczna, otrzymana dla domu urszulańskiego w Petersburgu, została przeniesiona na dom w Pniewach. Zgodnie z jego radami, 7 czerwca 1920 roku Święta Kongregacja uwzględniła prośby matki Ledóchowskiej i Pniewy uznała za autonomiczny dom urszulański z nowicjatem, a przekształconą wspólnotę za nowe zgromadzenie o charakterze apostolskim, o nazwie: Zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego. Oprócz nazwy oficjalnej szybko zaczęła funkcjonować nazwa popularna: urszulanki szare.
Ukochana Ojczyzna
Z Wiecznego Miasta matka Urszula pojechała do Polski obejrzeć nową siedzibę: „Dzień fatalny, bo lało. Wille miłe, szczególnie większa ładnie odnowiona, siostry już po troszku tam się zagospodarowały. Okolica niezbyt dobrze się zaprezentowała, gdyż wszystko tonęło w strugach padającego deszczu (…). Naradzałam się z ojcem Tuszowskim, czy wobec wojny z bolszewikami nie odłożyć powrotu do kraju. I on, i wszyscy inni doradzali, żeby jednak przyjechać”. Dlatego na początku sierpnia matka Ledóchowska z gromadką dzieci opuściła Aalborg i po kilku dniach znalazła się w Polsce: „W Tczewie – polska granica. Byliśmy tam o jedenastej w nocy. Obudziłam starsze dzieci. Pomodliliśmy się wspólnie. Jesteśmy w Polsce (…). Oto granica, wolna, ukochana Ojczyzna! Naprzeciw naszego pociągu stoi pociąg z rannymi żołnierzami. Pierwszy raz widzą dzieci polskiego żołnierza”.
W Pniewach warunki były jeszcze trudne: „Dzieci śpią po części na słomie, siostry też, ale to wszystko nic, jesteśmy już u siebie, w domu, w Polsce. Jaki urok w tych słowach: Polska, Ojczyzna! – po tak długiej tułaczce po obcych krajach (…) Bóg miłosierny pozwolił nam wrócić do kraju! Nowe życie przed nami. Przyszłość – to praca dla naszej Polski, dla której dziś wszyscy z całym poświęceniem pracować są zobowiązani”.
Sześćdziesiąt dziewięć lat później Ojciec Święty Jan Paweł II modlił się do błogosławionej Urszuli 11 maja 1989 roku: „Niech Ci Bóg wynagrodzi za to natchnienie i niech Ci wynagrodzi również za charyzmat, jaki wraz z tym natchnieniem przekazałaś Twojemu Zgromadzeniu. Za to chcę Ci przede wszystkim podziękować, a raczej Bogu chcę podziękować za tę łaskę, którą obdarzył Ciebie, przez Ciebie Zgromadzenie i cały Kościół”.