Pan Jezus wjeżdża do Jerozolimy. Tłumy witają Go entuzjastycznie. Na drogę, którą wjeżdża, kładą gałązki palmowe. Śpiewają i wołają: „Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie. Pokój w niebie i chwała na wysokościach” (Łk 19,38).
Niedzielę Palmową w liturgii nazywamy Niedzielą Męki Pańskiej. W czasie Mszy świętej czytana jest Pasja według św. Łukasza.
W czasie uroczystego wjazdu Pana Jezusa do Jerozolimy tłumy wiwatowały: „Hosanna Synowi Dawida… Hosanna na wysokościach” (Mt 21,9). Kilka dni później, w Wielki Piątek, odezwały się inne głosy: „Ukrzyżuj, ukrzyżuj Go”. Czy wśród domagających się ukrzyżowania Pana Jezusa byli tacy, którzy kilka dni wcześniej wołali „Hosannna”?
Czy człowiek jest tak zmienny, niestały, czy mężczyzna i kobieta, wypowiadający ze łzami w oczach słowa przysięgi przed ołtarzem, kilka, kilkanaście lat później, zdradza, odchodzi, starają się przez rozwód zakończyć wspólne życie, nie zważając na smutek, czy wprost rozpacz dzieci?
W Niedzielę Palmową warto razem z całą rodziną zrobić plan przeżywania Wielkiego Tygodnia: potrzebne są zakupy, sprzątanie, niektóre rodziny będą wspólnie przeżywać ważne wydarzenia związane ze szkołą. Jak pogodzić wszystkie sprawy życia rodzinnego z liturgią Wielkiego Tygodnia, które są nie tylko wspomnieniem, ale i uobecnieniem wydarzeń zbawczych?
Niektóre osoby codziennie – od Wielkiego Czwartku – każdego roku uczestniczą w liturgii Świętego Triduum, inni przynajmniej jeden raz. Wielu głęboko przeżywa adorację Krzyża Świętego w Wielki Piątek, procesję rezurekcyjną. Cieszy fakt, że matki z dziećmi tłumnie przychodzą święcić pokarmy, ale bardzo smuci też fakt, że dla dużej części rodzin – szczególnie w miastach – jest to jedyne nawiedzenie kościoła w czasie dni Męki i Zmartwychwstania Pana Jezusa.
„Słowo Boże ukazuje się… jako towarzysz drogi dla rodzin… i wskazuje cel drogi, kiedy Bóg otrze z ich oczu wszelką łzę” (Ojciec Święty Franciszek, adhortacja Amoris laetitia – „O miłości w rodzinie”, p. 22).
Propozycja postanowienia
Zaplanować Wielki Tydzień tak, by nie brakło czasu na to, co najważniejsze.
bp Jan Szkodoń